26 mar 2016

Pierwsza gra: Urozmaicone popołudnie gimnazjum Teiko (Część 2).


Tłumaczenie angielskie: Moco


             Kiedy Momoi szła w stronę szkolnej bramy, miejsca, które Akashi wyznaczył na spotkanie, jej serce pełne było ekscytacji. Niestety, w momencie gdy była już niedaleko, cała jej nadzieja została roztrzaskana.
-Dlaczego Akashi-kun kazał mi iść do domu razem z Momoi-san? – zapytał Kuroko, który już dotarł do bramy i teraz dumał nad tym, o co chodziło Akashi’emu.
-Jeśli to Aka-chin polecił, to musi być jakiś powód – odpowiedział stojący obok niego Murasakibara.
-Jeśli jest jakiś powód, to na pewno chodzi o TO, prawda? Prawda, Aominecchi? – Kise uśmiechnął się przekornie, słysząc słowa Murasakibary. Aomine jednak nie wykazywał żadnego zainteresowania, ziewając tylko szeroko.
-Nieistotne… Satsuki, weź pożycz mi notatki na jakiś czas.
-Aomine! Jak możesz polegać tylko na notatkach Momoi! – podniósł głos Midorima. Obok niego stał Akashi, obojętnie czytając książkę.
-…czy wszyscy wracamy razem do domu? – zapytała z trudem Momoi. Chłopcy, prócz Akashi’ego, przytaknęli.
-Coś w tym stylu – odparł Aomine. –Po skserowaniu twoich notatek idę do domu.
-Nie możesz! – syknął Kise. –Jeśli zostawisz nas po drodze, to nie ma sensu!
-Ja pewnie pójdę z wami tylko do sklepu spożywczego – oznajmił Murasakibara.
-Planowałem iść do domu sam, ale zmieniłem zdanie. Przez część drogi pójdę z wami – burknął Midorima.
Momoi poczuła nadchodzący wielkimi krokami ból głowy. Nie miało sensu nawet myśleć o szczęśliwym spacerze tylko z Kuroko. Jakimś cudem, cała sytuacja obróciła się w powrót do domu z bandą problematycznych chłopców.
W końcu Akashi, odpowiedzialny za całe to zamieszanie, przemówił cicho:
-Momoi, zajmij się tym. Nie pozwól Kuroko się wałęsać, odeślij go prosto do domu.
-Ah? Hej, Akashi-kun?! – zawołała za nim szybko Momoi, ale ten po prostu odszedł, machając ręką.
-O-on po prostu tak nas zostawił! – sapnęła, mogąc się tylko wpatrywać w plecy Akashi’ego.
-Co ma na myśli mówiąc „nie pozwól się wałęsać”, co on, uważa się za nauczyciela? – prychnął Aomine, oglądając się za Akashim.
-Gdyby Akashi-kun był nauczycielem, bez problemu można by zrozumieć lekcje – zauważył Kuroko.
-Ale to, co by mówił byłoby bardzo głębokie, myślę, że nie zrozumiałbym nawet po usłyszeniu – przyznał Kise.
-Dobra, mniejsza z tym. Chodźmy lepiej do tego sklepu, muszę skopiować notatki Satsuki.
Po usłyszeniu polecenia Aomine, pozostali zgodnie przytaknęli i poruszyli się, ale wtedy zatrzymała ich Momoi.
-Moment! Tetsu-kun i ja nie pójdziemy do sklepu z wami!
-Czemu? – zapytał Aomine, stojący na czele grupy. –To twoje notatki chcę skopiować, jak możesz nie iść z nami?
-Nie słyszałeś, co powiedział Akashi-kun? Tetsu-kun ma wrócić prosto do domu, bez wałęsania się. Jak mogę iść do sklepu? – oczy Momoi pełne były pasji i zaangażowania w jej „misję”. –Dlatego dzisiaj idziemy prosto do domu!
-Co za różnica, to będzie tylko chwila. Pójście do sklepu to nie wałęsanie się.
-Nie! Nie ma mowy! – upierała się dziewczyna.
Zirytowany Aomine podrapał się w tył głowy.
-Dlaczego jesteś mu taka posłuszna?
W tym samym momencie Kuroko nagle podniósł rękę do góry.
-Um… parę dni temu nie poszedłem na lekcję japońskiego.
-Co?
Wszyscy spojrzeli na Kuroko, zastanawiając się, co miał na myśli i co powie po wygłoszeniu tak przypadkowej kwestii.
-Momoi-san, czy mogłabyś również i mnie pożyczyć do skopiowania swoje notatki?
-Ach…Ach?! – to wyznanie całkowicie zaskoczyło Momoi i zachwiało jej postanowieniem.
Co robić… Ale Tetsu-kun tak rzadko o coś mnie prosi…Ten nagły obrót sytuacji całkowicie ją zmieszał, teraz nie miała bladego pojęcia, co robić. Zwłaszcza, że Kuroko lekko im się kłaniał, a ostatni raz pochylił się w jej stronę.
-Muszę na tobie polegać.
Może to dlatego, że otaczający ich chłopcy byli bardzo wysocy, ale kiedy Kuroko kłaniał się, wydawał się być niczym małe, urocze zwierzątko. Serce Momoi zabiło szybciej i jej wcześniejszy upór zaczął znikać.
-N-no dobrze. Ale tylko do sklepu! Po skopiowaniu notatek, wszyscy wracamy od razu do domu! – mimo powiedzenia tego, Momoi poczuła, że jej policzki robią się gorące.
-No to chodźmy – po raz kolejny oznajmił Aomine i w końcu opuścili teren szkoły.

Chyba mnie przechytrzyli, pomyślała Momoi, używając swoich dłoni jak wachlarza, by odrobinę się ochłodzić. Szła za nimi, kiedy Midorima, idący ostatni, odwrócił się nagle i spojrzał na nią.
-Momoi, czy zawsze pożyczasz Aomine notatki przed egzaminami?
-Hmm? Tak.
Chłopak zwolnił, by móc zrównać swój krok z jej tempem.
-Za bardzo się nim przejmujesz.
-Hmm… też tak myślę. Ale jeśli nie pozwolę mu ich przeczytać, nie ma sensu żeby Aomine w ogóle siadał do pisania testu, i tak go obleje.
-Więc… tak naprawdę Aomine zdaje tylko dlatego, że pozwalasz mu z nich korzystać?
-Tak?
-Momoi… Jak robisz notatki?
-Eh? Jak? – słysząc tak dziwne pytanie, Momoi automatycznie również odpowiedziała pytaniem. Midorima spojrzał na nią jednak z pełną powagą.
-Używasz automatycznego długopisu? Albo kolorowych? Nie, jakiego zeszytu używasz? Czy masz jakiś specjalny rodzaj zeszytów, tylko do egzaminów?!
-Moment, spokojnie, Midorin, zwolnij! – wyciągnęła dłonie, by lekko go uspokoić. Zakłopotany Midorima chrząknął cicho, uświadamiając sobie, że naprawdę brzmiał dziwnie.
-Po prostu zastanawiam się.
-Nad czym? Nad moimi notatkami?
Chłopak nie odpowiedział, tylko spojrzał przed siebie.
-W tym roku, będąc w tej samej klasie, co Aomine, nigdy nie widziałem go przytomnego podczas jakiejkolwiek lekcji. Mimo to, nawet jeśli nie ma wysokich wyników na egzaminach, jakoś zdaje. Myślę, że cały sekret tkwi w twoich notatkach.
-Sekret… to trochę dramatyzowanie…
-Nie przepuszczenie żadnej okazji. To, mam na myśli, jest robienie wszystkiego, co w twojej mocy.
Słysząc słowa Midorimy, Momoi nagle coś sobie uświadomiła. Czyżby…
-Midorin, jeśli chcesz, chciałbyś również zrobić sobie kopię moich notatek?
-Słucham? Naprawdę?! – oczy Midorimy momentalnie pojaśniały, ale szybko ukrył to poprawiając okulary. –T-to nie tak, że myślałem o skopiowaniu twoich notatek.
-Tak, tak. To ja zaproponowałam ci ich użycie.
-Ach? – zmieszany Midorima zmarszczył brwi, a Momoi się roześmiała.
-Jeśli sekret zdawalności Aomine-kuna tkwi w moich notatkach, chcę być tego pewna. Midorin, jeśli na nie spojrzysz, będziesz w stanie odkryć ich tajemnicę, prawda?
-Hmm…  rozumiem – Midorima przytaknął z powagą. –Skoro tak, to w porządku, że ci z tym pomogę.
Widząc, jak Midorima stara się wyjść z tej sytuacji z kamienną twarzą, w środku się jednak ciesząc, Momoi znów się roześmiała.
-To będzie coś, jeśli tym razem uda ci się pokonać Akashi’ego-kuna!
-Tak, tym razem muszę go pokonać! – Midorima nie zauważył insynuacji Momoi i przypadkowo powiedział to, co miał na myśli.
            Nawet jeśli Midorima poważnie podchodził do swojej nauki, podczas egzaminów nigdy nie udało mu się wypaść lepiej niż Akashi. Oczywiście, cierpiała na tym jego duma. Momoi słyszała nawet plotki o tym, że w czasie sesji egzaminacyjnej, Midorima próbował różnych metod na pokonanie Akashi’ego. Wygląda na to, że tym razem wybrał strategię „notatek, które pozwalają zdać nawet Aomine”. Mimo to, Momoi nie umiała sobie wyobrazić Akashi’ego, który komuś ustępuje w jakiejkolwiek dziedzinie, ale decyzja została podjęta i wybrała, komu pomóc.
-Mimo wszystko, nawet jeśli chodzi tylko o odkrycie sekretu, czuję się źle pożyczając twoje notatki. Z całą pewnością ci to jakoś wynagrodzę.
Momoi uśmiechnęła się do niego, słysząc, jak uprzejmy stara się być, ale mimo to lekko potrząsnęła głową.
-W porządku, to tylko kopiowanie notatek. Spójrz na Aomine, on nigdy, ani razu mi nie podziękował.

            Po drugiej stronie, Kise uwiesił się ramienia Aomine i zasypywał go pytaniami.
-Aominecchi, jak złapałeś podstawy grania w koszykówkę? Jak długo wykonujesz ćwiczenia rozciągające w domu? Słyszałem, że jak byłeś dzieckiem, zrobiłeś własną obręcz do kosza? – usta blondyna się nie zamykały. Mimo to, niezależnie od pytania, Aomine zbywał go prostymi odpowiedziami:
-Nie wiem. Normalnie. Nie pamiętam.
-Aominecchi, odpowiadaj normalnie! – zaburczał z wyrzutem Kise.
-Odpowiadam ci poważnie. To ty pytasz o zbyt wiele detali – odpowiedział Aomine niecierpliwie. Nie mógł odmówić odpowiedzi Kise, zwłaszcza że ten był taki szczęśliwy za każdym razem, gdy grali jeden na jednego. Jednak na kogoś, kogo gra opierała się na czystym instynkcie, Aomine po prostu nie był zbyt cierpliwy.
-Co powiesz na to, żebyśmy zakończyli to przesłuchanie. Powiedz coś śmiesznego.
-Śmiesznego? Co? – zapytał niezadowolony Kise.
Aomine spojrzał w górę i myślał przez chwilę.
-Jesteś modelem, co nie? Świat mody nie ma niczego interesującego?
-Świat mody – Kise zamyślił się, po czym pstryknął palcami. –Jakiś czas temu, kiedy miałem zdjęcia na okładkę magazynu, był taki wizażysta, który zarażał entuzjazmem. Jakby nie patrzeć, dla nas, modeli, bycie gwiazdą okładki to spełnienie marzeń, dzięki temu jesteśmy popularni w rankingach. No, ale wracając do wizażysty, zrobił mi naprawdę szczegółowy makijaż. Zaczynając od podkładu, nawet to nałożył niesamowicie starannie. Nie, słowo „nałożył” to nie to, on naprawdę poświęcił wiele czasu, by dopasować podkład do skóry. A potem…
-Tetsu, może ty masz coś ciekawego do powiedzenia? – Aomine obrócił się do Kuroko, totalnie ignorując Kise.
-Ej, Aominecchi, jak możesz! Ty chciałeś, żebym ci coś opowiedział! Dzielę się historią!
Słysząc narzekania Kise, Aomine żachnął się lekko.
-Gadasz o makijażu. To serio nudne.
-Ale to dopiero początek! Po chwili będzie ciekawie!
-Czy to nie znaczy, że muszę czekać do interesującej części? Zbyt dużo zachodu. Zacznij od części ciekawej.
-Dlaczego jesteś taki niemożliwy… - przygnębiony Kise lekko się zgarbił. Aomine nie zwrócił na to uwagi, wciąż rozmawiając z Kuroko.
-Tetsu, o czym gadaliście?
-O czym gadaliśmy… - Kuroko uniósł głowę, by spojrzeć na Murasakibarę, który szedł obok niego.
-Rozmawialiśmy o przekąskach, ponieważ Kuro-chin wspomniał, że odkrył paluszki o nowym smaku – odpowiedział Murasakibara, patrząc na niego zamglonym, rozmarzonym wzrokiem.
-Oi, jaki nowy smak? – zapytał wyraźnie zaintrygowany Aomine.
-Interesującą rzeczą, o której chcesz słuchać, są paluszki?! – westchnął Kise, ale wszyscy go zignorowali.
-Jaki smak… Taki, po którym wszyscy znów mają na nie ochotę – ziewnął Murasakibara.
-Odkryłem je przez przypadek, gdy byłem ostatnio w salonie gier. Myślę, że to smak chili z pomidorem – kontynuował Kuroko.
-Chili z pomidorem? Co to ma być? Czy ludzie naprawdę wymieszaliby te dwa smaki?
-Hej, Kurokocchi, ty też chodzisz do salonów gier? – w końcu zbierając się po chłodnym potraktowaniu przez Aomine, Kise włączył się do rozmowy. Nie mógł sobie po prostu wyobrazić Kuroko, który po cichu gra na maszynach w takim miejscu.
-Naprawdę lubię tam chodzić. Jestem dobry w łapie szczęścia – oznajmił Kuroko.
-Kurokocchi, który gra w łapę szczęścia w salonie… - taki obraz powoli pojawiał się w umyśle Kise. Mimowolnie pomyślał o tym, jakie to samotne…
Ale jeśli to Kuroko grał, może mógł rozkręcić swoje zdolności i złapać dużą zabawkę. Wtedy po cichu opuściłby salon gier, sam, a nikt by się nawet nie zorientował, że tam był. Wtedy rozeszłaby się plotka o „nieuchwytnym królu łapy szczęścia”.
Kise pozwolił, by jego wyobraźnia szalała. Musi dotrzeć do sedna tej sprawy! Jego oczy nagle zaczęły błyszczeć.
-Kurokocchi, nie masz ochoty na wizytę w salonie?
-Hmm? Skąd nagle taki pomysł? – zapytał Aomine, nim Kuroko zdążył się odezwać.
-No nie chcesz zobaczyć, jak Kurokocchi gra w łapę szczęścia?
-Mowy nie ma. Idziemy najpierw do sklepu, prawda, Kuro-chin? – zamruczał Murasakibara sennym głosem. Kuroko przytaknął.
-Właśnie umówiliśmy się, że poszukamy w sklepie tych nowych paluszków.
-Ale wcześniej znalazłeś je w salonie gier. Czy nie wyszłoby na to samo, gdybyśmy poszli tam?
-W porównaniu do nagród w grach, o wiele wygodniej jest kupić je po prostu w sklepie. Poza tym, chcę też kupić inne przekąski.
-A ja chcę szybko skopiować notatki Satsuki. Chodźmy do tego sklepu!
Kise nie miał wyjścia, musiał odpuścić. Wszyscy, zgodnie z planem, poszli w stronę sklepu.
           
            W sklepie grupa rozdzieliła się: Momoi, Aomine i Midorima pospieszyli do kserokopiarki, a Kuroko i Murasakibara skierowali się prosto do działu z przekąskami. Kise został na zewnątrz sam, czekając na pozostałych.
            Nie minęły nawet trzy minuty, a Momoi, Midorima i Aomine wyszli.
-Ech? Szybko wam poszło! – powiedział zaskoczony Kise.
-Ksero jest nieczynne – burknął niechętnie Aomine.
-Dużo uczniów naszej szkoły wpadło tutaj zrobić kopie notatek, więc skończył się papier. Naprawdę, kopiowanie czyichś notatek tuż przed egzaminem, to oburzające! – wymamrotał zdegustowany Midorima.
-Sam chciałeś skserować zeszyt Satsuki – wypomniał mu gorzko Aomine.
-Tylko dlatego, że Momoi mnie o to poprosiła, więc się zgodziłem. Poza tym, sam robię swoje notatki. Chciałem je skopiować tylko na potrzebę śledztwa, więc nie porównuj mnie do siebie.
-Co masz na myśli, mówiąc, że mam się do ciebie nie porównywać? – warknął Aomine, a Kise mu przytaknął.
-Szybko wam poszło – tym razem to Kuroko i Murasakibara wyszli ze środka. Murasakibara niósł plastikową torbę z logo sklepu.
-I co, udało się wam dostać ten nowy smak paluszków? – zapytał Kise, ale Murasakibara bezsilnie potrząsnął głową.
-Jaka szkoda…
-Chili z pomidorem można dostać tylko w paru sklepach, tutaj nawet nie mają go w ofercie – wyjaśnił Kuroko, znów idąc za resztą.
Wyglądało na to, że Murasakibara ma inne słodycze w swojej torbie. Kise wyjaśnił im, że Aomine i pozostali nie dali rady skopiować notatek.
-Nie mamy wyboru, musimy odwiedzić inne sklepy – zasugerował Aomine.
-Co?! Nie tak się umawialiśmy! – zaprotestowała natychmiast Momoi.
-Wydaje mi się, że sklepy po drodze będą w podobnej sytuacji, nasza szkoła ma wielu uczniów – mruknął bardziej do siebie Midorima, aniżeli do pozostałych.
-Nie lubię chodzić za niczym – wymamrotał Murasakibara, z ustami pełnymi świeżo kupionych chipsów ziemniaczanych.
-Właśnie dlatego, na dziś nam starczy! Rozdzielmy się. Tetsu-kun miał się nie wałęsać. Prawda, Tetsu-kun? – oznajmiła Momoi, korzystając z okazji. Obróciła się w jego stronę, a Kuroko delikatnie podrapał się w policzek.
-Znam takie miejsce…
-Co?
Wszyscy wbili spojrzenie w Kuroko.
-Salon gier, do którego normalnie chodzę, ma kserokopiarkę. Mało ludzi o tym wie, więc prawdopodobnie nie było tam uczniów naszej szkoły. Poza tym, to w tym miejscu odkryłem te nowe paluszki.
-Więc chodźmy tam.
-Nie! – krzyknęła z całej siły Momoi, pozostając wierną rozkazom Akashi’ego. –Tetsu-kun nie może się wałęsać. Nie możemy tam iiiiiiiiiiść!


Mam nadzieję, że powoli wciąga Was ta historia :D Do końca pierwszej gry zostało 25 stron tłumaczenia angielskiego, więc mam co robić :D
PS. Śmiało, komentujcie, to daje power do pracy ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz