Tłumaczenie angielskie: Moco
Dinglinglingling!
Słysząc żwawą melodię, Momoi smętnie zwiesiła głowę. Mimo
wszystko tu przyszliśmy, pomyślała. Nawet jeśli mocno się opierała, została
zignorowana i wraz z resztą skończyła w małym i przytulnym salonie gier,
nieopodal szkoły.
-Mimo iż to salon gier, to w sumie tylko trochę automatów i
konsol zestawionych razem – zauważył Kise, rozglądając się dookoła.
Pierwotny zamysł budowniczych
zapewne był taki, by kupujący w pobliskiej galerii handlowej, wraz z dziećmi
mogli odpocząć na chwilę, przez co nie było tu żadnych gier akcji albo typowych
bijatyk. Kserokopiarka, o której wspomniał Kuroko, stała zapomniana w rogu,
gdzie nikt nie zwracał na nią uwagi. Midorima i Aomine wrzucili do środka
dziesięć jenów, zastanawiając się, czy wciąż działa i, na ich szczęście, ta nie
sprawiała żadnych problemów. Chłopcy od razu zabrali się za kserowanie, przy
okazji co jakiś czas spierając się między sobą.
-Mógłbyś to układać równo?
-Naaah, tak też da radę!
Kuroko zostawił im zadanie
skserowania notatek, których potrzebował i wraz z Momoi i pozostałymi podszedł
do konsoli, która stała w przeciwległym rogu.
-Jeśli uda ci się osiągnąć odpowiednio wysoki wynik w tej
grze, możesz dostać nagrodę – Kuroko wskazał taneczną grę, nic innego jak DDR.
-A więc ta gra jeszcze nie wyginęła? – zaskoczony i odrobinę
zafascynowany Kise lekko uniósł brwi.
-A co, była popularna? – zapytał Murasakibara, przechylając
głowę i wsuwając do ust kolejną porcję przekąski. Wydawał się w ogóle nie
obeznany z tematem.
-Swego czasu bardzo. Musisz postępować zgodnie z poleceniami
na ekranie i nadepnąć odpowiednią płytkę na macie. Zobacz, właśnie tak! – Momoi
wskazała mu drugą konsolę DDR, gdzie chłopak, na oko chodzący do szkoły podstawowej,
właśnie tańczył. Zapewne był mistrzem w tej grze, gdyż jego ruchy były
bezbłędne, wykonywane zgodnie z poleceniami.
Kuroko wrzucił kilka monet do konsoli i wyjaśnił:
-Jeśli uda ci się przejść poziom średni przy zrobieniu
niewielu błędów, nagrodą są paluszki o smaku chili z pomidorem.
Po tych słowach Murasakibara zamarł z chipsem w ustach.
-A..ach. Okej. Nawet jeśli mnie to nie przekonuje, to
spróbuję – zlizał okruszki ze swoich palców i podszedł do konsoli. –Te obrazki
są takie niewyraźne.
-To Muk-kun jest za wysoki.… - burknęła Momoi, kiedy
usłyszała jego narzekanie. Kuroko tylko wyciągnął rękę i dotknął jednego z
guzików.
-Zacznij od poziomu podstawowego – zasugerował, wciskając
start.
Usłyszeli głośną muzykę, a na ekranie zaczęły wyświetlać się
instrukcje co do kroków. Jednakże…
-Muk-kun! Na prawo! Stań na swoje prawo!
-Ach? Ach, tutaj?
-Murasakibara-kun, to twoja lewa.
-Ach, tutaj?
-Instrukcja zdążyła się już zmienić!
I nawet jeśli ustawili poziom
trudności na najłatwiejszy, początkujący Murasakibara osiągnął wynik tak
okropny, że aż bolało na niego patrzeć.
-To jest trudne – oznajmił olbrzym, schodząc z konsoli.
-Teraz moja kolej! – zaanonsował Kise z pewnością siebie, po
czym wszedł na konsolę.
-Ki-chan, grałeś już w to kiedyś? – zapytała Momoi, a Kise
tylko pokazał jej uniesiony kciuk.
-Zrobię to pierwszy raz, ale na pewno będzie okej!
Oczywiście,
ze nie było. Wynik był beznadziejny.
-Awww, nie myślałem, że to będzie takie ciężkie! Jeśli
najłatwiejszy poziom jest już tak trudny, to co z kolejnymi?!
Schodząc z
konsoli, Kise został nagrodzony jedynie kilkoma zimnymi spojrzeniami.
-Ki-chan, jesteś modelem, jakim cudem twoje poczucie rytmu
jest takie złe?
-Ten wynik jest tragiczny nawet na początkującego.
-Nie udało ci się nawet zdobyć tylu punktów co mnie
wcześniej.
-Eeej, co insynuujecie? Nie bądźcie złośliwi! Oczywiście, że
pierwszy raz zawsze tak wygląda!
I chociaż
Kise nie był zadowolony, pozostała trójka zgodnie przytaknęła i zaczęła szeptać
między sobą o tym, jak sztywne były jego ruchy, zupełnie jakby robot próbował
tańczyć na macie. Przypominając to sobie, Murasakibara parsknął śmiechem.
Widząc ich
reakcje, Kise postanowił zagrać na poważnie.
-Ach! Wystarczy! Na pewno zdobędę lepszy wynik na
trudniejszym poziomie i jeszcze wam pokażę! – oznajmił.
-Ki-chan, nim uda ci się uzyskać lepszy wynik, całkowicie
wyczyścisz swój portfel.
-Wyluzuj! Mam swoje sposoby!
Kise dumnie zadarł nos i wskazał na konsolę DDR, na której
wciąż grał uczeń podstawówki, całkowicie pochłonięty grą.
-Będę obserwował jego ruchy, a potem całkowicie je skopiuję.
-Co?! – głośno zapytała zaskoczona Momoi. Nawet Kuroko i
Murasakibara się tego nie spodziewali.
-To można też skopiować?!
-Oczywiście, że tak! Wystarczy, że zobaczę jakiś ruch raz, a
potrafię go perfekcyjnie skopiować.
-Ale Ki-chan, nie masz najmniejszego przejawu zmysłu rytmu…
jesteś pewien, że możesz to skopiować?
-Zapamiętam jego zmysł rytmu.
Po tych
słowach Kise wymownie obrócił się do nich plecami, dając im znak, że koniec
rozmowy. Bez mrugnięcia okiem zaczął wpatrywać się w ucznia podstawówki, tym
samym go przerażając.
Widząc na
sobie wzrok Kise, dzieciak przestraszył się lekko i przestał tańczyć na chwilę.
Jednakże, jako że grze daleko było do końca, a on prawdopodobnie nie chciał
przegrać, skoro już zaczął, na nowo podjął się tańczenia, unikając zerkania na
Kise. I tak oto uczeń podstawówki był bacznie obserwowany przez ucznia
gimnazjum podczas swojego tańca.
-Co się dzieje… - zapytała Momoi.
-Skoro już tutaj przyszliśmy, czy Momoi-san nie chciałaby
spróbować? – zapytał Kuroko, wskazując na wolną konsolę. –To pewnie zajmie
chwilę, nim Kise-kun skończy kopiowanie.
-…też prawda.
Z tymi
słowami Momoi weszła na matę. I chociaż jej poczucie rytmu nie było takie złe,
wciąż była tylko początkującą. Pod koniec gry jej wynik był zwyczajnie
przeciętny.
-Nawet na najłatwiejszych ustawieniach można się spocić –
przyznała Momoi, ocierając swoje czoło z wilgoci i schodząc z konsoli.
–Muk-kun, może powinieneś poczekać, aż ten nowy smak zostanie wprowadzony do
regularnej sprzedaży w sklepach, nim go kupisz.
-Aaach… racja.
Murasakibara
zgodził się ze słowami Mimoi, ale jego głos zdradzał rozczarowanie. W tym samym
momencie przerwał im Kise.
-Nie musi!
Dziecko, które chłopak obserwował, właśnie skończyło grać,
więc Kise w pośpiechu wskoczył na konsolę.
-A teraz wydarzenie sezonu! – zawołał, z pewnością siebie
uruchamiając grę i wybierając poziom
trudności. Wraz z żywą muzyką, na ekranie pojawiły się instrukcje bardzo
skomplikowanych ruchów.
-Naprawdę chcesz zagrać na TYM poziomie trudności? –
zapytała zaskoczona Momoi, mrugając szybko.
Aczkolwiek
nie to ich zaskoczyło, a to, że nogi Kise poruszały się zgrabnie, bez problemu
nadążając za instrukcją.
-Nawet rytm skopiował idealnie – szepnął zdziwiony
Murasakibara, patrząc na Kise.
-To dopiero początek! – krzyknął Kise, a muzyka
przyspieszyły. On nie miał jednak żadnego problemu, by za nią nadążyć i również
zwiększył tempo.
-Niesamowite – Momoi prawie zapomniała o mruganiu, nie mogąc
przerwać obserwacji Kise.
Chłopak
zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy ucichła muzyka. Momoi i Murasakibara nie
mogli zareagować inaczej, tylko nagrodzić jego odwagę brawami. Ponadto, Kise
ustanowił nowy rekord na konsoli, która teraz wyświetlała najwyższe osiągnięcia.
-Dzięki temu dostaniemy te paluszki – Kise oparł się o
konsolę i oddychał szybko, próbując złapać oddech.
-Mmm, teraz na pewno! Prawda, Tetsu-kun? – zapytała radośnie
Momoi, odwracając się do Kuroko, ale jego już nie było. –Hmm? To dziwne? –
rozejrzała się dookoła.
Nawet Kise i Murasakibara dołączyli do poszukiwań Kuroko,
ale jego Nidzie nie było.
-Mmmm…kiedy on zniknął? – zamruczał zafascynowany
Murasakibara, lekko przechylając głowę. Jednakże, ani Kise, ani Momoi nie znali
odpowiedzi.
-Tetsu-kun?! Gdzie jesteś? – Momoi była tak zdenerwowana, że
była gotowa opuścić salon gier, ale wtedy usłyszała głos Kuroko, który pojawił
się znikąd.
-Co się stało?
-Tetsu-kun?! Jak dobrze! Jak mogłeś się gdzieś oddalić?!
Widząc, że
Momoi jest bliska łez z nerwów, Kuroko głupkowato podrapał się w policzek.
-Wybacz, byłem odebrać nagrodę.
-Ach? Nagrodę? – zapytała Momoi, przechylając głowę.
-To.
Kuroko pokazał im przezroczystą, plastikową torbę z
przekąskami w środku. Były tam też paluszki o nowym smaku.
-Ach, to, czy to przypadkiem…
Domyślając
się, o co chodzi Murasakibarze, Kuroko przytaknął szybko.
-To przekąski, które są przeznaczone na nagrody.
-Och, poszedłeś odebrać moją nagrodę? – zapytał Kise, ale
Kuroko zaprzeczył ruchem głowy.
-Nie, te wygrałem sam.
-Co? – zapytali zgodnie pozostali.
-Ja też zagrałem rundkę na DDR.
-CO?! – wykrztusiła cała trójka, totalnie zaszokowana.
Kuroko, nie przejmując się tym, pokazał palcem konsolę, na której wcześniej
popisywał się Kise.
-Kiedy Kise-kun grał, użyłem maszyny obok.
-Niemożliwe! – Momoi zabrakło słów. Maszyny DDR były bardzo
głośne podczas gry, więc niemożliwe, że przeoczyli grę Kuroko, zafascynowani
obserwowaniem pokazu umiejętności Kie. Poza tym, Momoi żałowała, że nie
zobaczyła, jak Kuroko tańczy na DDR…
Skuliła się
lekko i objęła ramionami. Eeeej, naprawdę chcę zobaczyć Tetsu-kun w akcji!
Nie zauważając rozczarowania dziewczyny, Kuroko podał
przekąski Murasakibarze. I nagle jakby sobie coś przypomniał
-A właśnie, jeśli chodzi o wynik Kise-kuna, to nagrodą nie
są słodycze.
-Co? Serio?! – Kise, słysząc to, oparł się o barierkę.
-Nagrodą za wysoki wynik na trudnym poziomie są przekąski,
ale jeśli uzyskasz najwyższy wynik, nagrodą jest coś innego.
-W-więc niepotrzebnie tak się starałem.… - jęknął Kise, z
beznadzieją opadając niżej na barierkę. Aczkolwiek, skoro już wygrał, mógł tę
nagrodę odebrać. Z tym zamiarem, oddalił się od grupy.
Po drugiej
stronie Momoi, zniecierpliwiony Murasakibara odgryzł kawałek z trudem zdobytych
paluszków.
-Och… och! – jęknął i po raz pierwszy od dawna, jego oczy
błyszczały. –To jest zbyt pyszne!
Mlask, mlask, mlask. Murasakibara przegryzał paluszka
za paluszkiem, nie przestawiając wsuwać kolejnych do swoich ust.
-Muk-kun, popij to czymś, zaschnie ci potem w gardle –
zauważyła zaniepokojona Momoi.
-Racja… pójdę poszukać automatu z napojami – zamruczał
Murasakibara, człapiąc w bliżej nieokreślonym kierunku.
Dopiero,
kiedy Murasakibara zniknął za rogiem, Momoi zauważyła coś bardzo istotnego.
Dotychczas ich czwórka była cały czas razem, a teraz, kiedy Kise i Murasakibara
się oddalili… została sama z Kuroko!
Jej serce
zabiło szybciej.
Co prawda,
znajdowali się w salonie gier, ale dla uczniów gimnazjum, to typowe miejsce do
spotkań. Właśnie. To RANDKA! Sytuacja, w której się właśnie znaleźli, mogła być
uważana za randkę!
Ponadto,
salon gier, w którym się znajdowali, który mógł być rozważany jako miejsce
schadzek, miał raczej korzystne środowisko. Serce Momoi łomotało niespokojnie w
piersi, ale mózg pozostawał nieprzekonany. To nie w porządku, nie jesteś
nawet pewna, że go lubisz. Słysząc, jak jej serce i rozum się kłocią, Momoi
nagle przypomniała sobie, dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji.
Kuroko nie zwracał na nią uwagi, obserwując inne gry, kiedy
usłyszał głos Momoi.
-Tetsu-kun, po takiej grze, wszystko w porządku?
-O co chodzi? – zapytał, w pewnym sensie zaskoczony jej
troską. Momoi otworzyła usta, by sprecyzować, o co jej chodzi.
-Ponieważ, Tetsu-kun, ty…
-Dla ciebie, w ramach podziękowania – fluorescencyjna,
zrobiona z plastiku butelka, zawisła nagle między nimi. –Dziękuję, że wygrałeś
dla mnie te słodycze. Ja stawiam, Kuro-chin – oznajmił Murasakibara, który
właśnie wrócił z napojami z automatu. Wsunął się między Momoi a Kuroko.
-Dziękuję – odparł Kuroko, biorąc butelkę do ręki.
-Huh? Momo-chin też chciała? – zapytał niewinnie
Murasakibara, zupełnie nieświadom tego, że przerwał im czas sam na sam.
-Nie, nie – zaprzeczyła szybko.
Kiedy im
przerwano, Momoi zabrakło odwagi by kontynuować i jedynie zaśmiała się
niemrawo. Szybko zmieniła temat.
-Muk-kun, ta butelka, którą przyniosłeś, ma bardzo dziwny
kolor…
-Serio? Lubię tę markę – odpowiedział powoli Murasakibara,
podnosząc butelkę z napojem do ust. Miała ten sam kolor jak ta, którą dał
Kuroko. Na fluorescencyjnym plastiku wisiało opakowanie z nazwą napoju: „Letni
kolor cytrynowych promieni słońca! Napój gazowany”. I chociaż ulotka głosiła,
iż napój był z cytryn, jego kolor przypominał rażącą czerwień.
-Naprawdę nie umiem sobie nawet wyobrazić, jak to smakuje –
westchnęła Momoi, patrząc podejrzliwie na butelkę. Prawdę mówiąc, wyglądała na
niezdrową. –Tetsu-kun, na pewno powinieneś to pić? – zapytała z niepokojem w
głosie. Spojrzała na Kuroko, który właśnie przełykał potężny łyk.
Horror!
-Tetsu-kun? Wszystko w porządku? – dopytywała się, patrząc
na niego. Co by było, gdyby Tetsu-kun teraz zemdlał? W jej głowie pojawiały się
najczarniejsze scenariusze.
Kuroko jednak przytaknął.
-To jest w sumie całkiem dobre – oznajmił.
-Ha?
To było niespodziewane. Aczkolwiek to, co powiedział potem,
niemal zwaliło ją z nóg.
-Proszę, chcesz się napić? – zapytał, podając jej butelkę, z
której właśnie się napił. –Co prawda, trochę już upiłem. Mam nadzieję, że nie
masz nic przeciwko…
Momoi
szeroko otworzyła oczy, patrząc z zaskoczeniem to na butelkę, to na Kuroko. Czy
to przypadkiem nie będzie… jej policzki zalały się czerwienią… pośredni
pocałunek?!
I chociaż w środku cała drżała, bez ustanku zadając sobie
pytanie „co mam robić, co mam robić, o boże, co powinnam zrobić?”, na zewnątrz
Momoi ze spokojem wyciągnęła rękę i przyjęła butelkę, zdobywając się nawet na
normalne podziękowania.
Kiedy Kuroko przekazał jej napój, myśli Momoi gnały jak
szalone. Czy powinnam się napić? Czy nie powinnam się napić? Ale jeśli tego nie
zrobię, będę zawsze żałować… tłumaczyła to sobie, zupełnie tak, jak gdyby
próbowała to wyjaśnić komuś obcemu. W końcu jednak Momoi uniosła butelkę go
swoich ust…
I w tym
samym momencie usłyszała tuż obok.
-Och, to wygląda jak coś dobrego!
Aomine, który właśnie skończył kserowanie, bez zastanowienia
wyjął jej butelkę z dłoni i wypił ją niemalże duszkiem, do samego dna. Wszystko
działo się tak szybko, że Momoi zamarła wręcz, niezdolna do żadnej reakcji.
-Aomine-kun, to było moje.
-Kurde, co to było, Tetsu? Wypiłem to, dziwny smak –
przyznał, pokazując zaskoczonemu Kuroko pustą butelkę, w której nie ostała się
nawet kropelka. Aomine niedbale przeczesał palcami włosy. –Satsuki ją trzymała,
więc myślałem, że jest jej… Mm? Satsuki?
W końcu spojrzał na Momoi, i wyraz jej twarzy dał mu do
zrozumienia, że coś jest nie tak. Momoi nadęła policzki i z oczami pełnymi łez,
wpatrywała się w Aomine. Kiedy ich oczy się spotkały, w końcu pękła.
-Aomine, kretynie! Masz same mięsnie, ale żadnego mózgu! Ty
masywny, głupkowaty kretynie!
-C-co? Głupkowaty?!
-Hmmf! Mam cię gdzieś!
Aomine
zmieszał się nagłym wybuchem złości Momoi. By być bardziej precyzyjnym, cały
oblał się zimnym potem.
-Co? Chce ci się pić? Chcesz, żebym ci kupił butelkę?
-MAM TO GDZIEŚ! – po tych słowach Momoi odwróciła się i
odeszła szybkim krokiem.
-Hej, nie idź! Satsuki? Satsuki!
Aomine „cockblock” Daiki :D Jesli to czytacie, zostawcie
tutaj jakiś swój ślad :)
Wowowow kocham Aomine °ㅅ° czekam na następny bo właśnie skończyłam oglądać anime a je uwielbiam, jeśli będziesz mieć czas to tłumacz ile sie da hhaha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xxxx
Hej, wybacz, że tak późno! Cieszę się, że doceniasz moją pracę i że Ci się podoba <3 Też kocham Ao :D
Usuń