19 mar 2016

Pierwsza gra: Urozmaicone popołudnie gimnazjum Teiko (Część 1).

Tłumaczenie angielskie: Moco

Przez ostatnie trzy lata, drużyna koszykówki z Gimnazjum Teiko zdominowała turnieje narodowe. Wśród zapisów historycznych zwycięstw, znaleźć można opowieść o jeszcze bardziej chwalebnym okresie. Mówi się, że tacy geniusze rodzą się raz na dekadę, jednakże wtedy pojawiło się pięciu jednocześnie. Byli najsilniejsi, nazywani przez innych „Pokoleniem Cudów”.  Byli „Cudownym Pokoleniem”, które w stu procentach realizowało założenia Teiko – sto walk, sto zwycięstw. Tymi pięcioma geniuszami byli Akashi Seijuro, Midorima Shintarou, Murasakibara Atsushi, Kise Ryouta, Aomine Daiki. Prócz nich, do grupy należał uznany przez wszystkich szósty zawodnik widmo – Kuroko Tetsuya.
            Ta historia skupia się na okresie, gdy jeszcze nie byli okrzyknięci „cudami” i sławni w całym kraju. To historia z czasów, kiedy nie odkryli jeszcze swojej prawdziwej siły.

-Dałaś mu kosza?!
-H-hej, nie podniecaj się tak! Ciicho!
Momoi Satsuki szybko położyła swój palec na ustach, symbolicznie nakazując swojej koleżance z klasy, Izumi Yayoi, by była ciszej. Izumi również szybko nakryła dłońmi swoje usta i rozejrzała się dookoła.
            Po szóstej lekcji, w klasie panował zgiełk, a uczniowie podzielili się na dwie grupy: tych, którzy byli gotowi do powrotu do domu i tych, którzy szykowali się do zajęć klubowych. Nikt nie zwracał uwagi na dwie dziewczyny, które plotkowały cichutko w kącie.
Zarówno Izumi, jak i Momoi, przyłożyły dłonie do piersi i próbowały się uspokoić. Potem, jak gdyby nigdy nic, Momoi skierowała się do drzwi i uśmiechnęła się do Izumi.
-Także tego, mam zajęcia klubowe, więc.…
-Hej, zaczekaj!
Widząc, jak Momoi szczerzy się, gotowa do wyjścia, Izuki złapała ją za rękę, a potem położyła dłonie na jej ramionach, przyciągnęła twarz do jej twarzy i zapytała miękko:
-Serio, dlaczego musiałaś dać mu kosza? Ten gość to kapitan drużyny siatkówki! To super przystojniak z własnym fanklubem! Jak możesz odmówić komuś takiemu?!
-A-ale nie znam go zbyt dobrze…
Momoi, odrobinę zakłopotana, spuściła wzrok. Izumi z irytacją potrząsnęła nią.
-Możesz go powoli poznawać podczas randkowania! Serio, Satsuki, to wielka strata! To już szósta osoba, która wyznała ci swoje uczucia w tym roku!
Izumi, która cały czas potrząsała Momoi, nagle przestała.
-Satsuki… czyżby…
Jej oczy błyszczały.
-Czy ty masz już kogoś, kogo lubisz?
-Ach?!
Policzki Momoi zalały się lekką czerwienią. Oczywiście, to nie umknęło Izumi. Stanowczo objęła ramiona Momoi, uśmiechając się z dumą, jakby mówiła „hmpf, domyśliłam się!”.
-Ho, ho, ho, nic dziwnego! Kto to jest? Aomine-kun?!
-Oczywiście, że nie! To jedynie mój przyjaciel z dzieciństwa. A ponieważ potrafi być zbyt krnąbrny, muszę się nim zajmować… nie ma żadnego innego powodu!
-Naprawdę~? Niewinny przyjaciel z dzieciństwa, nagle może stać się obiektem westchnień, w ciągu jednego dnia! Romantycznie! Zbyt idealnie! Możesz to nawet opublikować w Ma!
-Ma? Co to?
-Magazyn „Margaret”, znany jako „Ma”!*
Izumi westchnęła z frustracją i lekko pstryknęła Momoi w czoło.
-Satsuki, powinnaś przynajmniej poczytać parę mang shoujo. Wszystko, co czytasz, ma związek z koszykówką. Nawet jeśli chodzi o programy telewizyjne, oglądasz tylko nagrania innych drużyn, prawda? Powinnaś poczytać trochę romansów i zatęsknić odrobinę za miłością. Tyle osób wyznało ci już uczucia, jak możesz pozostać na to obojętna?
-T-to nie tak, że całkiem nie dbam o miłość… - odpowiedziała Momoi niejasno, cichym głosem. Wiedziała, że jej twarz jest już cała czerwona. By nie pozwolić Izumi na odkrycie tego, odwróciła się na pięcie i wysunęła z jej ramion.
-Jeśli nie pójdę na trening, będę spóźniona! Lecę już~!
Momoi, machając i żegnając się z Izumi, pobiegła do sali gimnastycznej.

            Dziś był specjalny dzień dla klubu koszykówki.
            To nie tak, że był urządzony mecz przeciwko innej szkole; Gimnazjum Teiko w przyszłym tygodniu miało mieć egzaminy półroczne. Nawet gdyby sportowcy byli nadzwyczajnie uzdolnieni, ostatecznie i tak są uczniami i muszą zaliczyć swoje egzaminy. Dziś było ostatnie spotkanie klubu przed sesją egzaminacyjną.
            Podsumowując, cztery dni egzaminów plus tydzień przed nimi, dawały w ostatecznym rozrachunku jedenaście dni bez zajęć klubowych. Dla członków klubu koszykówki, pełnych pasji, to miała być tortura, więc dzisiejsze ćwiczenia były dla nich niesamowicie ważne.
            Momoi właśnie wchodziła do sali gimnastycznej, kiedy usłyszała głos trzeciorocznego, który informował pozostałych, że dziś „skończymy na podstawowym treningu”. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, zaskoczona.
-Tylko podstawowy trening… czy to w porządku?
Myślała, że się przesłyszała, że źle zrozumiała jego słowa, więc spojrzała na senpai’a, by to potwierdzić. Ten tylko przytaknął.
-Tak. To Akashi powiedział, że dzisiaj robimy tylko podstawowy trening.
-Akashi-kun…?
Momoi spojrzała na ćwiczących. Zauważyła Akashi’ego pośród pozostałych, podczas gdy ci biegali dookoła boiska. Akashi, jak zawsze, poważnie podchodził do treningu.
-Jeśli Akashi tak powiedział, na pewno miał ku temu powód.
-To prawda.
Mimowolnie podsłuchując rozmowę starszych kolegów, Momoi wciąż nie rozumiała, ale akceptowała podjętą przez nich decyzję. Jeśli wyszła ona od Akashi’ego, nie miała zamiaru się z nią spierać. Propozycje Akashi’ego zawsze przekraczały oczekiwania wszystkich, aczkolwiek, za każdym razem, po pewnym czasie ludzie zaczynali dostrzegać i doceniać stosowność takich decyzji.
Najlepszym przykładem może być to, że to Akashi odkrył niewidzialnego, szóstego zawodnika widmo Pokolenia Cudów.
-To… ma związek z decyzją o moim grzaniu ławy?
Momoi podskoczyła, zaskoczona czyimś głosem.
-Momoi-san, wszystko w porządku?
-Tetsu-kun?!
Głos należał do Kuroko Tetsuyi, tego, którego Momoi szukała. Chłopak stał z boku boiska, mając na sobie swoje zwyczajne ubrania do treningu. Był tuż obok Momoi, po prostu obserwując.
-Tetsu-kun, d-dlaczego tu jesteś?! A? Huh? Grzanie ławy?
Jąkając się, Momoi ledwo co mogła zadać pytanie. Co nie jest zaskakujące, kiedy osoba, której się szuka, nagle pojawia się przed tobą.
-Dziś Akashi-kun nagle poprosił mnie, żebym obserwował. Dlaczego? – wymamrotał Kuroko. I nawet jeśli jego twarz była jak zawsze bez wyrazu, głos chłopaka brzmiał tak, jak gdyby był niezadowolony.
-Akashi-kun? Pozwolił ci obserwować? – zapytała Momoi, nareszcie spokojna.
-Tak – odpowiedział Kuroko.
-Jeśli tak mówi Akashi-kun, powinieneś po cichu obserwować – jeden ze starszych kolegów poklepał Kuroko po ramieniu i odszedł, by ćwiczyć.
-Ale dziś jest ostatni trening przed egzaminami… - westchnął lekko Kuroko.
Jednakże, jeśli senpai tak powiedział, decyzji tej nie można było zmienić. Chłopakowi zostało siedzieć obok Momoi i obserwować, jak ćwiczą pozostali. Menadżerka pilnie skanowała boisko, ale była za bardzo świadoma obecności szóstego zawodnika Pokolenia Cudów.
Przypomniały jej się słowa Izumi. „Czy ty masz już kogoś, kogo lubisz?”
Momoi zerknęła na Kuroko, który bez mrugnięcia okiem, wpatrywał się w boisko. To zapewne… zauroczenie osobą stojącą obok niej, tą z nikłą prezencją.
Prawdę mówiąc, dopiero całkiem niedawno zauważyła Kuroko.
            Zaczęło się od małego wypadku. Parę dni temu, po zakończeniu zajęć klubowych, męska część klubu jak zawsze wpadła do sklepu spożywczego po drodze do domu. Momoi była z nimi, ale jako jedyna dziewczyna, nie umiała się wpasować w głośny tłum chłopaków. Mogła ich tylko obserwować z pewnej odległości, mimowolnie czując, że cokolwiek się nie stanie, wciąż im zazdrości.
W tym samym momencie, Kuroko nagle pojawił się tuż przed nią.
-Nie potrzebuję tego. Proszę, weź.
-Co?
            Chłopak podał jej drewniany patyczek po zjedzonym lodzie. Ponieważ wszystko działo się tak szybko, Momoi odruchowo przyjęła patyczek. Co to jest?, pomyślała, podejrzliwie oglądając kawałek drewna. Zauważyła słowa „wygrałaś nagrodę!”. To ten moment rozjaśnił jej serce.
            Wszystko, co robił Kuroko, było dla Momoi perfekcyjne. Zauważył jej uczucia i bez większego wysiłku pomógł jej stać się częścią grupy. Ponad to, wcale nie wydawał się przy tym protekcjonalny. Prawdę mówiąc, nikt nie wiedział, co tak naprawdę Kuroko wtedy myślał, ale Momoi uparcie wierzyła w swoją wersję.
To był powód, dla którego zaczęła dostrzegać Kuroko.
Kiedy już zaczęła zwracać na niego uwagę, odkryła wiele rzeczy, które dotychczas były pomijane. Dla przykładu, podczas zawodów zazwyczaj niska obecność Kuroko drastycznie wzrastała, do wręcz zniewalającej. Stworzył całkowicie unikatowy styl koszykówki, swój własny, a jego akcje były powyżej przewidywanych oczekiwań. Za każdym razem, gdy go widziała, jej zainteresowanie jego osobą rosło.
W końcu, pewnego dnia nagle to zrozumiała.
Czy to mogła być miłość?
Jednakże Momoi nie wiedziała, czy ten rodzaj uczuć może być nazywany „miłością”. Mówienie „patyczek po lodach był początkiem tej miłości” brzmiało jak żart, nawet dla niej.
            Gdyby Izumi wiedziałaby o tym, zapewne powiedziałaby, że Momoi za dużo myśli. Ale to był pierwszy raz, kiedy była świadoma istnienia jakiegoś chłopaka, pierwszy, który trzeba było cenić, więc Momoi uznała, ze musi być ostrożna.
            To było głównym powodem ciągłej analizy Kuroko. I chociaż to był pierwszy raz, kiedy serce Momoi nie chciało się uspokoić, wciąż używała swoich wrodzonych zdolności analizy, obserwując chłopaka obok niej.
            Aplauz z boiska wyrwał ją z zamyślenia.
-Wow!
Trening przeszedł do etapu podawania sobie piłki. To było ćwiczenie w trójkach, podczas którego musieli biec sprintem i podawać piłkę z jednej strony boiska na druga. Po dotarciu na koniec boiska, musieli zdobyć kosza. W tym momencie punktował Aomine; jego ciało było już poza koszem, skierowane w stronę Momoi. Wyglądało na to, ze zdobył punkt rzucając zza pleców.
-Ten koleś wciąż lubi się wygłupiać.
Momoi nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się.
-Ale jest naprawdę dobry.
Jak gdyby chcąc dopasować się do słów Momoi, Kuroko odpowiedział:
-Aomine-kun jest naprawdę silny.
            Po tych słowach, Kuroko wstał i sięgnął po piłkę, która potoczyła się pod jego nogi. W tym momencie Momoi poczuła, ze rozumie, dlaczego Akashi kazał Kuroko obserwować z boku.

            Widząc, że Aomine wrócił do punktu początkowego, Kise z ekscytacją podbiegł do niego.
-Aominecchi! Co to było przed chwilą? Jakim cudem w ogóle trafiłeś?! – zapytał.
-No właśnie, żeby… w sumie, jakim cudem to wpadło? – Aomine powoli przechylił głowę.
-Sam nie wiesz?!
-Tego typu rzeczy nie są pewne. Dopóki jednak piłka wpada do siatki, czy to nie wystarczy? – zaśmiał się lekceważąco. -Nuda, podstawowy trening jest ważny, ale wolałbym mimo wszystko zagrać w meczu.
-Ja też, ja tez! Chcę zagrać mecz przeciwko Aominecchi’emu! – podekscytowany Kise uniósł rękę.
-Obaj powinniście ciężej popracować nad egzaminami, a nie tylko nad meczami – doradził stojący z boku Midorima i poprawił okulary. –Zwłaszcza Aomine. Obyś tym razem nie zdał „ledwo co”.
-Nie martw się o takie pierdoły. Mogę zdać po przeczytaniu notatek tylko raz.
-Jak możesz to w ogóle nazywać notatkami! Podczas lekcji jedyne, co wiesz, to jak spać. Widziałem to wyraźnie, nawet nie robisz notatek!
-Pff, czemu tak cię to obchodzi… jesteś moim stalkerem?
-Co to za żart! To nie tak, że chciałem siedzieć za tobą!
-Ach…Serio? Jesteśmy w tej samej klasie?
-Idź i zapamiętaj twarze twoich kolegów z klasy!
-Ach, a jakie to ma znaczenie? Prawda, Murasakibara?
Aomine podniósł wzrok, by spojrzeć na Murasakibarę, który czekał na swoją kolej przy ćwiczeniach z podawaniem piłki. Olbrzym powoli obrócił się do tyłu i przytaknął leniwie.
-Prawdopodobnie nie pamiętam, jak wyglądają moi koledzy z klasy.
-Co?! Przecież jesteśmy w tej samej klasie! – wrzasnął Kise z zaskoczonym wyrazem twarzy.
-Hej, trenujcie poważnie! Nie myślcie, że jak to tylko podstawa, to możecie się lenić – upomniał ich starszy kolega.
            Cała czwórka grzecznie wymamrotała „Taaak” i z pełną koncentracją wróciła do treningu, który potrwał prawie do wieczora. Tuż po nim mieli obowiązek wysprzątania boiska. Podczas gdy chłopcy wycierali mopami podłogę, Momoi przygotowywała i spisywała specjalne menu i treningi dla każdego z nich. Te zapiski mogły być przydatne podczas zawodów.
            Kuroko nie było na boisku, skierował się już bowiem do szatni, by się przebrać. Parę dni temu, jako iż był opiekunem Kise, musiał zostać dłużej i nadzorować blondyna podczas sprzątania. Teraz, kiedy Kise był już regularnym zawodnikiem, obaj mieli wolne.
            Momoi, z typową dla siebie sprawnością, zapisywała ich postępy w zeszycie, kiedy usłyszała, że ktoś ją woła.
-Momo-chin~ - oznajmił Murasakibara, podchodząc do niej z tak beztroskim wyrazem twarzy, iż ciężko byłoby komuś uwierzyć w to, że mógł na poważnie grać w koszykówkę.
Podnosząc wzrok znad notatek, Momoi nadęła policzki.
-Muk-kun! Tyle razy ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał!
-Eech? Czemu? Tak jest łatwiej, no i to urocze. To źle?
-Co masz na myśli, mówiąc „urocze”? Poza tym, musisz mówić więcej, niż dwie sylaby jeśli chciałbyś użyć mojego prawdziwego imienia!
-Mmm? Naprawdę? Ach, takie rzeczy nie są ważne…
Momoi westchnęła ciężko. To nie był pierwszy raz, kiedy ścierali się na gruncie problemów Murasakibary z aktywnym słuchaniem. By móc się z nim porozumieć, trzeba było od razu się poddać i mieć otwarty umysł.
-Mniejsza z tym… Muk-kun, po co mnie szukałeś?
-A, właśnie. Aka-chin kazał mi przekazać ci wiadomość.
-Akashi-kun?
Momoi od razu spoważniała. Jeśli ta wiadomość była od Akashi’ego, musiała być bardzo ważna. Z drugiej strony, bazując na tym, że dzisiaj nie robili nic ponad podstawowy trening, nie było się czym martwić. Nie miała nawet podejrzeń, o co może chodzić, więc skupiła się i czekała, aż Murasakibara w końcu powie, o co chodzi.
-Aka-chin chce, żeby Momo-chin po szkole wróciła do domu z Kuro-chinem.
-Huh? – wykrztusiła Momoi.
Wracanie razem po szkole… co to miało znaczyć?
Z początku Momoi zastanawiała się nad tym, co to miało znaczyć, ale nagle dotarło do niej, co może się zdarzyć, jeśli będzie wracała do domu razem z Kuroko. W jej głowie pojawił się obraz Akashi’ego, który patrzy na nią z wszechwiedzącą miną.
-Aaaaaaaaaaaaaaah!
Krzyk zawstydzonej, ale jednocześnie szczęśliwej Momoi, zaskoczył Murasakibarę. Ale co mogła począć – to będzie pierwszy raz, kiedy będzie wracała do domu z chłopcem, którym jest (prawdopodobnie) zauroczona.


Mam nadzieję, że się podobało ;) Za korektę dziękuję mojej kochanej Ness :* Zapraszam Was do komentowania i obserwowania bloga. W kolejnej części będzie się działo więcej, słowo!


*Tłumacz nie był w tym momencie pewny, czy chodzi o magazyn czy o mangę. Pozostaniemy przy wersji z magazynem :)

2 komentarze:

  1. Momoi urocza, Izumi wkurzająca. XDD Teraz czekać tylko na AoKisy. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izumi jest straszna... gdybym miała taką przyjaciółkę, chyba bym ją udusiła xD
      AoKisy już w następnej części :3

      Usuń