Tłumaczenie angielskie: Moco
Przez ostatnie trzy lata, drużyna
koszykówki z Gimnazjum Teiko zdominowała turnieje narodowe. Wśród zapisów
historycznych zwycięstw, znaleźć można opowieść o jeszcze bardziej chwalebnym
okresie. Mówi się, że tacy geniusze rodzą się raz na dekadę, jednakże wtedy
pojawiło się pięciu jednocześnie. Byli najsilniejsi, nazywani przez innych
„Pokoleniem Cudów”. Byli „Cudownym Pokoleniem”,
które w stu procentach realizowało założenia Teiko – sto walk, sto zwycięstw.
Tymi pięcioma geniuszami byli Akashi Seijuro, Midorima Shintarou, Murasakibara
Atsushi, Kise Ryouta, Aomine Daiki. Prócz nich, do grupy należał uznany przez
wszystkich szósty zawodnik widmo – Kuroko Tetsuya.
Ta historia
skupia się na okresie, gdy jeszcze nie byli okrzyknięci „cudami” i sławni w
całym kraju. To historia z czasów, kiedy nie odkryli jeszcze swojej prawdziwej
siły.
-Dałaś mu kosza?!
-H-hej, nie podniecaj się tak! Ciicho!
Momoi Satsuki szybko położyła swój palec na ustach,
symbolicznie nakazując swojej koleżance z klasy, Izumi Yayoi, by była ciszej.
Izumi również szybko nakryła dłońmi swoje usta i rozejrzała się dookoła.
Po szóstej
lekcji, w klasie panował zgiełk, a uczniowie podzielili się na dwie grupy:
tych, którzy byli gotowi do powrotu do domu i tych, którzy szykowali się do
zajęć klubowych. Nikt nie zwracał uwagi na dwie dziewczyny, które plotkowały
cichutko w kącie.
Zarówno Izumi, jak i Momoi, przyłożyły dłonie do piersi i
próbowały się uspokoić. Potem, jak gdyby nigdy nic, Momoi skierowała się do
drzwi i uśmiechnęła się do Izumi.
-Także tego, mam zajęcia klubowe, więc.…
-Hej, zaczekaj!
Widząc, jak Momoi szczerzy się, gotowa do wyjścia, Izuki
złapała ją za rękę, a potem położyła dłonie na jej ramionach, przyciągnęła
twarz do jej twarzy i zapytała miękko:
-Serio, dlaczego musiałaś dać mu kosza? Ten gość to kapitan
drużyny siatkówki! To super przystojniak z własnym fanklubem! Jak możesz
odmówić komuś takiemu?!
-A-ale nie znam go zbyt dobrze…
Momoi, odrobinę zakłopotana, spuściła wzrok. Izumi z
irytacją potrząsnęła nią.
-Możesz go powoli poznawać podczas randkowania! Serio,
Satsuki, to wielka strata! To już szósta osoba, która wyznała ci swoje uczucia
w tym roku!
Izumi, która cały czas potrząsała Momoi, nagle przestała.
-Satsuki… czyżby…
Jej oczy błyszczały.
-Czy ty masz już kogoś, kogo lubisz?
-Ach?!
Policzki Momoi zalały się lekką czerwienią. Oczywiście, to
nie umknęło Izumi. Stanowczo objęła ramiona Momoi, uśmiechając się z dumą,
jakby mówiła „hmpf, domyśliłam się!”.
-Ho, ho, ho, nic dziwnego! Kto to jest? Aomine-kun?!
-Oczywiście, że nie! To jedynie mój przyjaciel z
dzieciństwa. A ponieważ potrafi być zbyt krnąbrny, muszę się nim zajmować… nie
ma żadnego innego powodu!
-Naprawdę~? Niewinny przyjaciel z dzieciństwa, nagle może
stać się obiektem westchnień, w ciągu jednego dnia! Romantycznie! Zbyt
idealnie! Możesz to nawet opublikować w Ma!
-Ma? Co to?
-Magazyn „Margaret”, znany jako „Ma”!*
Izumi westchnęła z frustracją i lekko pstryknęła Momoi w
czoło.
-Satsuki, powinnaś przynajmniej poczytać parę mang shoujo.
Wszystko, co czytasz, ma związek z koszykówką. Nawet jeśli chodzi o programy
telewizyjne, oglądasz tylko nagrania innych drużyn, prawda? Powinnaś poczytać
trochę romansów i zatęsknić odrobinę za miłością. Tyle osób wyznało ci już
uczucia, jak możesz pozostać na to obojętna?
-T-to nie tak, że całkiem nie dbam o miłość… - odpowiedziała
Momoi niejasno, cichym głosem. Wiedziała, że jej twarz jest już cała czerwona.
By nie pozwolić Izumi na odkrycie tego, odwróciła się na pięcie i wysunęła z
jej ramion.
-Jeśli nie pójdę na trening, będę spóźniona! Lecę już~!
Momoi, machając i żegnając się z Izumi, pobiegła do sali
gimnastycznej.
Dziś był
specjalny dzień dla klubu koszykówki.
To nie tak,
że był urządzony mecz przeciwko innej szkole; Gimnazjum Teiko w przyszłym
tygodniu miało mieć egzaminy półroczne. Nawet gdyby sportowcy byli
nadzwyczajnie uzdolnieni, ostatecznie i tak są uczniami i muszą zaliczyć swoje
egzaminy. Dziś było ostatnie spotkanie klubu przed sesją egzaminacyjną.
Podsumowując,
cztery dni egzaminów plus tydzień przed nimi, dawały w ostatecznym rozrachunku
jedenaście dni bez zajęć klubowych. Dla członków klubu koszykówki, pełnych
pasji, to miała być tortura, więc dzisiejsze ćwiczenia były dla nich
niesamowicie ważne.
Momoi
właśnie wchodziła do sali gimnastycznej, kiedy usłyszała głos trzeciorocznego,
który informował pozostałych, że dziś „skończymy na podstawowym treningu”. Dziewczyna
otworzyła szerzej oczy, zaskoczona.
-Tylko podstawowy trening… czy to w porządku?
Myślała, że się przesłyszała, że źle zrozumiała jego słowa,
więc spojrzała na senpai’a, by to potwierdzić. Ten tylko przytaknął.
-Tak. To Akashi powiedział, że dzisiaj robimy tylko
podstawowy trening.
-Akashi-kun…?
Momoi spojrzała na ćwiczących. Zauważyła Akashi’ego pośród
pozostałych, podczas gdy ci biegali dookoła boiska. Akashi, jak zawsze,
poważnie podchodził do treningu.
-Jeśli Akashi tak powiedział, na pewno miał ku temu powód.
-To prawda.
Mimowolnie podsłuchując rozmowę starszych kolegów, Momoi
wciąż nie rozumiała, ale akceptowała podjętą przez nich decyzję. Jeśli wyszła
ona od Akashi’ego, nie miała zamiaru się z nią spierać. Propozycje Akashi’ego
zawsze przekraczały oczekiwania wszystkich, aczkolwiek, za każdym razem, po
pewnym czasie ludzie zaczynali dostrzegać i doceniać stosowność takich decyzji.
Najlepszym przykładem może być to, że to Akashi odkrył
niewidzialnego, szóstego zawodnika widmo Pokolenia Cudów.
-To… ma związek z decyzją o moim grzaniu ławy?
Momoi podskoczyła, zaskoczona czyimś głosem.
-Momoi-san, wszystko w porządku?
-Tetsu-kun?!
Głos należał do Kuroko Tetsuyi, tego, którego Momoi szukała.
Chłopak stał z boku boiska, mając na sobie swoje zwyczajne ubrania do treningu.
Był tuż obok Momoi, po prostu obserwując.
-Tetsu-kun, d-dlaczego tu jesteś?! A? Huh? Grzanie ławy?
Jąkając się, Momoi ledwo co mogła zadać pytanie. Co nie jest
zaskakujące, kiedy osoba, której się szuka, nagle pojawia się przed tobą.
-Dziś Akashi-kun nagle poprosił mnie, żebym obserwował.
Dlaczego? – wymamrotał Kuroko. I nawet jeśli jego twarz była jak zawsze bez
wyrazu, głos chłopaka brzmiał tak, jak gdyby był niezadowolony.
-Akashi-kun? Pozwolił ci obserwować? – zapytała Momoi,
nareszcie spokojna.
-Tak – odpowiedział Kuroko.
-Jeśli tak mówi Akashi-kun, powinieneś po cichu obserwować –
jeden ze starszych kolegów poklepał Kuroko po ramieniu i odszedł, by ćwiczyć.
-Ale dziś jest ostatni trening przed egzaminami… - westchnął
lekko Kuroko.
Jednakże, jeśli senpai tak
powiedział, decyzji tej nie można było zmienić. Chłopakowi zostało siedzieć
obok Momoi i obserwować, jak ćwiczą pozostali. Menadżerka pilnie skanowała
boisko, ale była za bardzo świadoma obecności szóstego zawodnika Pokolenia
Cudów.
Przypomniały jej się słowa Izumi.
„Czy ty masz już kogoś, kogo lubisz?”
Momoi zerknęła na Kuroko, który
bez mrugnięcia okiem, wpatrywał się w boisko. To zapewne… zauroczenie osobą
stojącą obok niej, tą z nikłą prezencją.
Prawdę mówiąc, dopiero całkiem
niedawno zauważyła Kuroko.
Zaczęło się
od małego wypadku. Parę dni temu, po zakończeniu zajęć klubowych, męska część
klubu jak zawsze wpadła do sklepu spożywczego po drodze do domu. Momoi była z
nimi, ale jako jedyna dziewczyna, nie umiała się wpasować w głośny tłum
chłopaków. Mogła ich tylko obserwować z pewnej odległości, mimowolnie czując,
że cokolwiek się nie stanie, wciąż im zazdrości.
W tym samym momencie, Kuroko nagle pojawił się tuż przed
nią.
-Nie potrzebuję tego. Proszę, weź.
-Co?
Chłopak
podał jej drewniany patyczek po zjedzonym lodzie. Ponieważ wszystko działo się
tak szybko, Momoi odruchowo przyjęła patyczek. Co to jest?, pomyślała,
podejrzliwie oglądając kawałek drewna. Zauważyła słowa „wygrałaś nagrodę!”. To
ten moment rozjaśnił jej serce.
Wszystko,
co robił Kuroko, było dla Momoi perfekcyjne. Zauważył jej uczucia i bez
większego wysiłku pomógł jej stać się częścią grupy. Ponad to, wcale nie
wydawał się przy tym protekcjonalny. Prawdę mówiąc, nikt nie wiedział, co tak
naprawdę Kuroko wtedy myślał, ale Momoi uparcie wierzyła w swoją wersję.
To był powód, dla którego zaczęła dostrzegać Kuroko.
Kiedy już zaczęła zwracać na niego uwagę, odkryła wiele
rzeczy, które dotychczas były pomijane. Dla przykładu, podczas zawodów
zazwyczaj niska obecność Kuroko drastycznie wzrastała, do wręcz zniewalającej.
Stworzył całkowicie unikatowy styl koszykówki, swój własny, a jego akcje były
powyżej przewidywanych oczekiwań. Za każdym razem, gdy go widziała, jej
zainteresowanie jego osobą rosło.
W końcu, pewnego dnia nagle to zrozumiała.
Czy to mogła być miłość?
Jednakże Momoi nie wiedziała, czy ten rodzaj uczuć może być
nazywany „miłością”. Mówienie „patyczek po lodach był początkiem tej miłości”
brzmiało jak żart, nawet dla niej.
Gdyby Izumi
wiedziałaby o tym, zapewne powiedziałaby, że Momoi za dużo myśli. Ale to był
pierwszy raz, kiedy była świadoma istnienia jakiegoś chłopaka, pierwszy, który
trzeba było cenić, więc Momoi uznała, ze musi być ostrożna.
To było
głównym powodem ciągłej analizy Kuroko. I chociaż to był pierwszy raz, kiedy serce
Momoi nie chciało się uspokoić, wciąż używała swoich wrodzonych zdolności
analizy, obserwując chłopaka obok niej.
Aplauz z
boiska wyrwał ją z zamyślenia.
-Wow!
Trening przeszedł do etapu podawania sobie piłki. To było
ćwiczenie w trójkach, podczas którego musieli biec sprintem i podawać piłkę z
jednej strony boiska na druga. Po dotarciu na koniec boiska, musieli zdobyć
kosza. W tym momencie punktował Aomine; jego ciało było już poza koszem,
skierowane w stronę Momoi. Wyglądało na to, ze zdobył punkt rzucając zza
pleców.
-Ten koleś wciąż lubi się wygłupiać.
Momoi nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się.
-Ale jest naprawdę dobry.
Jak gdyby chcąc dopasować się do słów Momoi, Kuroko
odpowiedział:
-Aomine-kun jest naprawdę silny.
Po tych
słowach, Kuroko wstał i sięgnął po piłkę, która potoczyła się pod jego nogi. W
tym momencie Momoi poczuła, ze rozumie, dlaczego Akashi kazał Kuroko obserwować
z boku.
Widząc, że
Aomine wrócił do punktu początkowego, Kise z ekscytacją podbiegł do niego.
-Aominecchi! Co to było przed chwilą? Jakim cudem w ogóle
trafiłeś?! – zapytał.
-No właśnie, żeby… w sumie, jakim cudem to wpadło? – Aomine
powoli przechylił głowę.
-Sam nie wiesz?!
-Tego typu rzeczy nie są pewne. Dopóki jednak piłka wpada do
siatki, czy to nie wystarczy? – zaśmiał się lekceważąco. -Nuda, podstawowy
trening jest ważny, ale wolałbym mimo wszystko zagrać w meczu.
-Ja też, ja tez! Chcę zagrać mecz przeciwko Aominecchi’emu!
– podekscytowany Kise uniósł rękę.
-Obaj powinniście ciężej popracować nad egzaminami, a nie
tylko nad meczami – doradził stojący z boku Midorima i poprawił okulary.
–Zwłaszcza Aomine. Obyś tym razem nie zdał „ledwo co”.
-Nie martw się o takie pierdoły. Mogę zdać po przeczytaniu
notatek tylko raz.
-Jak możesz to w ogóle nazywać notatkami! Podczas lekcji
jedyne, co wiesz, to jak spać. Widziałem to wyraźnie, nawet nie robisz notatek!
-Pff, czemu tak cię to obchodzi… jesteś moim stalkerem?
-Co to za żart! To nie tak, że chciałem siedzieć za tobą!
-Ach…Serio? Jesteśmy w tej samej klasie?
-Idź i zapamiętaj twarze twoich kolegów z klasy!
-Ach, a jakie to ma znaczenie? Prawda, Murasakibara?
Aomine podniósł wzrok, by spojrzeć na Murasakibarę, który
czekał na swoją kolej przy ćwiczeniach z podawaniem piłki. Olbrzym powoli
obrócił się do tyłu i przytaknął leniwie.
-Prawdopodobnie nie pamiętam, jak wyglądają moi koledzy z
klasy.
-Co?! Przecież jesteśmy w tej samej klasie! – wrzasnął Kise
z zaskoczonym wyrazem twarzy.
-Hej, trenujcie poważnie! Nie myślcie, że jak to tylko
podstawa, to możecie się lenić – upomniał ich starszy kolega.
Cała
czwórka grzecznie wymamrotała „Taaak” i z pełną koncentracją wróciła do
treningu, który potrwał prawie do wieczora. Tuż po nim mieli obowiązek
wysprzątania boiska. Podczas gdy chłopcy wycierali mopami podłogę, Momoi
przygotowywała i spisywała specjalne menu i treningi dla każdego z nich. Te
zapiski mogły być przydatne podczas zawodów.
Kuroko nie
było na boisku, skierował się już bowiem do szatni, by się przebrać. Parę dni
temu, jako iż był opiekunem Kise, musiał zostać dłużej i nadzorować blondyna
podczas sprzątania. Teraz, kiedy Kise był już regularnym zawodnikiem, obaj
mieli wolne.
Momoi, z
typową dla siebie sprawnością, zapisywała ich postępy w zeszycie, kiedy
usłyszała, że ktoś ją woła.
-Momo-chin~ - oznajmił Murasakibara, podchodząc do niej z
tak beztroskim wyrazem twarzy, iż ciężko byłoby komuś uwierzyć w to, że mógł na
poważnie grać w koszykówkę.
Podnosząc wzrok znad notatek, Momoi nadęła policzki.
-Muk-kun! Tyle razy ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał!
-Eech? Czemu? Tak jest łatwiej, no i to urocze. To źle?
-Co masz na myśli, mówiąc „urocze”? Poza tym, musisz mówić
więcej, niż dwie sylaby jeśli chciałbyś użyć mojego prawdziwego imienia!
-Mmm? Naprawdę? Ach, takie rzeczy nie są ważne…
Momoi westchnęła ciężko. To nie był pierwszy raz, kiedy
ścierali się na gruncie problemów Murasakibary z aktywnym słuchaniem. By móc
się z nim porozumieć, trzeba było od razu się poddać i mieć otwarty umysł.
-Mniejsza z tym… Muk-kun, po co mnie szukałeś?
-A, właśnie. Aka-chin kazał mi przekazać ci wiadomość.
-Akashi-kun?
Momoi od razu spoważniała. Jeśli
ta wiadomość była od Akashi’ego, musiała być bardzo ważna. Z drugiej strony,
bazując na tym, że dzisiaj nie robili nic ponad podstawowy trening, nie było się
czym martwić. Nie miała nawet podejrzeń, o co może chodzić, więc skupiła się i
czekała, aż Murasakibara w końcu powie, o co chodzi.
-Aka-chin chce, żeby Momo-chin po szkole wróciła do domu z
Kuro-chinem.
-Huh? – wykrztusiła Momoi.
Wracanie razem po szkole… co to miało znaczyć?
Z początku Momoi zastanawiała się nad tym, co to miało
znaczyć, ale nagle dotarło do niej, co może się zdarzyć, jeśli będzie wracała
do domu razem z Kuroko. W jej głowie pojawił się obraz Akashi’ego, który patrzy
na nią z wszechwiedzącą miną.
-Aaaaaaaaaaaaaaah!
Krzyk zawstydzonej, ale
jednocześnie szczęśliwej Momoi, zaskoczył Murasakibarę. Ale co mogła począć –
to będzie pierwszy raz, kiedy będzie wracała do domu z chłopcem, którym jest
(prawdopodobnie) zauroczona.
Mam nadzieję, że się podobało ;) Za korektę dziękuję mojej kochanej Ness
:* Zapraszam Was do komentowania i obserwowania bloga. W kolejnej części będzie
się działo więcej, słowo!
*Tłumacz nie
był w tym momencie pewny, czy chodzi o magazyn czy o mangę. Pozostaniemy przy
wersji z magazynem :)
Momoi urocza, Izumi wkurzająca. XDD Teraz czekać tylko na AoKisy. XD
OdpowiedzUsuńIzumi jest straszna... gdybym miała taką przyjaciółkę, chyba bym ją udusiła xD
UsuńAoKisy już w następnej części :3